Recenzja „Kto zabił KLF?”: Zespół, którego nie znałeś, ale musisz

Za pomocą Hrvoje Milaković /25 września 202126 września 2021

Istnieje wiele świetnych dokumentów muzycznych, skupiających się na wzlotach i upadkach najsłynniejszych artystów na świecie, od Freddiego Mercury po Amy Winehouse. Z drugiej strony nakręcono bardzo niewiele filmów dokumentalnych o tych zaginionych zespołach i artystach, których historia zapomniała. Nie ma ich zbyt wiele, ponieważ potrzeba uwagi jest zawsze w umyśle większości artystów i sprawia, że ​​stale są w centrum uwagi na dobre lub na złe. Więc kto zabił KLF? czyni się wyjątkowym, czyniąc ten zapomniany zespół obiektem swoich badań, a także dlatego, że sam zespół spał od światła reflektorów do cienia.





Film dokumentalny wyreżyserowany przez Chrisa Atkinsa opowiada historię KLF od jego początków do upadku z łask i wszędzie pomiędzy. Film wykorzystuje taśmy audio z głosami członków zespołu: Billa Drummonda i Jimmy'ego Cauty'ego jako sposobu na opowiedzenie historii i bardzo mało skupia się na klasycznym formacie wywiadu, do którego przywykliśmy w większości filmów dokumentalnych.

Tworzenie filmu dokumentalnego z fragmentów, które tak naprawdę nie tworzą spójnej narracji, to bardzo trudne zadanie. Więc to, co zrobili Atkins i jego zespół, jest nie lada osiągnięciem. Pod koniec filmu doświadczysz wspaniałej opowieści o miłości, ego i potrzebie tworzenia. A wszystko to w bardzo jasny i zwięzły sposób. Forma filmu jest bardzo standardowa, ale jego treść i sposób wykonania sprawiają, że jest to świetny dokument.



Kto zabił KLF? ma wiele wspólnego z Searching for Sugar Man, ponieważ mówią o artystach, którzy tak długo byli poza branżą, że czują się bardziej jak mit niż rzeczywista rzeczywistość. Nawet wtedy, w pewnym momencie, KLF był na szczycie każdej listy przebojów i na szczycie przemysłu muzycznego pop. Jest wiele pokoleń, które w ogóle ich nie słuchały. Muzyka zespołu od dziesięcioleci nie była swobodnie dostępna, a sam zespół postanowił usunąć wszystko ze swojego katalogu. Dopiero teraz, wraz z premierą filmu, starzy fani i nowicjusze będą mogli obejrzeć i znaleźć muzykę zespołu w najpopularniejszych serwisach streamingowych.

Jak powiedzieliśmy wcześniej, to treść filmu naprawdę przykuje uwagę widza. Jest wszystkiego po trochu. Pierwszy akt skupia się głównie na historii muzyki i ustala kontekst historyczny, w którym zespół powstał oraz powody, dla których powstał. Następnie porusza się również po jeszcze bardziej szalonych tematach, których nie wyobrażasz sobie, że można znaleźć w muzycznym dokumencie. Mówimy o kręgach zbożowych i o tym, jak chłopaki z zespołu byli zaangażowani w ten fenomen. Zastanawiamy się nawet nad słynną trylogią Illuminati i tym, jak książki wpłynęły na muzykę i osobowość zespołu na scenie. To wszystko jest dość fascynujące i łatwo odmalowuje obraz zespołu, który zawsze wykraczał poza muzykę. Jak mówi w filmie legendarny Alan Moore, „Wszystko było o konfrontacji, wszystko było wyzwaniem”.



Postacie Drummonda i Cauty'ego są same w sobie bardzo fascynujące. Za każdym razem, gdy pojawiają się na ekranie, widać, że byli to faceci, którzy mieli wizję, a nawet gdy sprawy robiły się ciemniejsze niż powinny, zawsze ich pasją było składanie oświadczenia, które popychało ich na każdym kroku .

Jeśli dokument ma przeszkodę, która może być trudna do pokonania, to jest to, że nazwa zespołu zaginęła w archiwach czasu i może mieć trudności z przyciągnięciem uwagi nowej publiczności. W dzisiejszych czasach są setki tysięcy fanów, którzy wciąż słuchają zespołu, a to więcej niż osiągnięcie. I może być tak, że film powstał tylko z myślą o tych ludziach, ale nawet przy solidnych założeniach, reżyserii i fascynującej treści, film może szybko stracić zainteresowanie ludzi. Zwłaszcza pod koniec, kiedy przechodzi do ciemniejszych aspektów historii i do umysłów członków.



Ponieważ dokument próbuje zbadać i rozwinąć najbardziej wewnętrzne aspekty życia zespołu; Atkins może zbyt wiele razy polega na kontach od osób trzecich, co sprawia, że ​​niektóre ze stwierdzeń są nieco niejednoznaczne pod względem faktów. Ale jest to zrozumiały kompromis, gdy sam zespół nie jest po to, by składać deklaracje o prawdzie lub fałszu. Tak czy inaczej, to bardzo zabawne. Dla tych, dla których tego rodzaju historie są fascynujące.

Kto zabił KLF? to bardzo solidny dokument, który otwiera drzwi do tej części przemysłu muzycznego, która mogła być zagubiona na jakiś czas, ale która musi wrócić na jej front. Nie tylko po to, aby zająć należne mu miejsce, jako historia pionierów, ale także inspirować innych do bycia odważnymi, odważnymi i robienia rzeczy dokładnie tak, jak chcesz. Ponieważ, jak uczy nas KLF, bycie sobą jest jedynym sposobem na odnalezienie prawdziwego szczęścia nawet wtedy, gdy na drodze znajdujesz żal.

SCPRE: 8/10

O Nas

Aktualności Kinowe, Seria, Komiksy, Anime, Gry