Recenzja „Wojna jutra”: przytłaczający film science fiction z rozczarowującymi wrażeniami filmowymi

Za pomocą Robert Milaković /21 sierpnia 202123 sierpnia 2021

Pochodzący z Amazon Prime Video, długo oczekiwanego letniego hitu z budżetem 200 milionów dolarów, The Tomorrow War wyreżyserował Chris McKay (Film Lego, Film Lego Batman), napisany przez Zacha Deana (Deadfall, 24 godziny do życia) ) z udziałem Chrisa Pratta (Strażnicy Galaktyki, Pasażerowie).





Hollywood widziało wiele kosmicznych hitów science-fiction, które ledwo trafiają w cel tj. Dzień Niepodległości: Resurgence, Godzilla vs Kong, franczyza Cloverfield . Tutaj wojna jutra ma przesłanki do filmu akcji, który obiecuje być czymś więcej, ale ostatecznie nie wystarcza.

Ponieważ pandemia spowodowała, że ​​harmonogram filmów w Hollywood został przeniesiony bezpośrednio do transmisji strumieniowej, być może jest to błogosławieństwo w nieszczęściu dla twórców tego filmu, ponieważ The Tomorrow War mogła być największą klapą 2021 roku, gdyby była wyświetlana w kinach.



Pratt gra rolę Dana Forestera, weterana wojskowego, który został nauczycielem biologii, który ma pasję do badań i nauki. Jest rok 2022, Dan spędza czas z rodziną i przyjaciółmi oglądając Mistrzostwa Świata 2022, kiedy nagle ludzie z przyszłości (Rok 2051) przerywa mecz piłki nożnej tylko po to, by zapewnić dzisiejszy świat ponure ostrzeżenie. Obcy najechali Ziemię, a przyszłość sięga po pas w kryzysie zasobów ludzkich. Cywile muszą skoczyć o 30 lat w przyszłość, aby pomóc w walce z obcymi przed zdziesiątkowaniem rasy ludzkiej, ponieważ po prostu nie ma wystarczającej liczby sprawnych żołnierzy, którzy mogą to zrobić.

Film ukazuje ponure realia tego, co dzieje się w obliczu niespodziewanej wojny. Cywile składają się z mężczyzn i kobiet bez przeszkolenia wojskowego, są odsyłani, kraje rzucają się sobie do gardeł, by chronić interesy polityczne, dochodzi do protestów i zamieszek, ponieważ ludzie po prostu tracą nadzieję lub zainteresowanie prowadzeniem wojny, która nie wydarzy się w ich czasie. Ale oczywiście nasz przystojny, stoicki tatuś roku, który ma problemy z tatusiem, również zostaje powołany do wzięcia udziału w wojnie. Nie martwcie się panie, nasi scenarzyści znaleźli sposób, by pokazać, że Pratt wciąż jest w formie, by zagrać bohatera… Dosłownie.



Nasz Dan boi się stawić czoła rzeczywistości, że zostanie odesłany i nigdy nie wróci, w obliczu możliwości porzucenia obowiązków i ucieczki z rodziną, szuka pomocy u swojego zaginionego taty, granego przez genialnego i Jack J.K. Simmons, tylko po to, by podjąć decyzję o pomocy w walce z kosmitami.

Po załatwieniu i odrzuceniu wszystkich spraw rodzinnych, zagłębiamy się w aktualny problem. Cóż, tak jakby. Poznajemy grupę pomniejszych postaci, z których większość zostałaby mięsem armatnim. Wśród nich jest potentat technologii nerwowej Charlie (Sam Richardson) – który jest tam tylko po to, by zapewnić komiczną ulgę, tak bardzo, że czasami staje się irytująco irytujący, Norah (Mary Lynn Rajskub), która jest niewykorzystana i jest tam tylko po to, by dodać trochę mądre żarty (w porządku, więc mamy dwie postacie z komiksu) i trzykrotny szkic wojny Doriana (Edwin Hodge), który powinien zasługiwać na więcej czasu na ekranie.



A dzięki scenie QnA, która odpowiada na wszystkie pytania dotyczące podróży w czasie, film w końcu spełnił wszystkie wymagania, aby wreszcie zacząć. Pamiętaj, że mija około 40 minut działania, zanim jesteśmy bliscy akcji z obcymi. Gang wraz z setkami innych zostaje przeniesiony w przyszłość, gdzie stają w obliczu armii obcych istot znanych jako Białe Kolce. Ci obcy to drapieżniki w kolorze albinosów, które mają macki, które duszą, tną i strzelają ostrymi pociskami.

Film zmaga się z określeniem, jakiego rodzaju filmem chce być. Przebojowy hit z kosmitów science fiction, który mocno zagłębia się w tematy związane z dynamiką rodziny, ale pomija ważne elementy historii związane z terrorem wojennym; w połączeniu ze śmiesznym aktorstwem kilku głównych i wyczerpującym runtime wydaje się być jego upadkiem.

Nie wspominając o stymulacji filmu, która wdziera się między akcjami. Jasne, film nie wpada w przebojową pułapkę, jaką jest nieustanne strzelanie z broni, ale czy naprawdę potrzebujemy tego dodatkowego fabuły? Wydawało się, że w czasie trwania filmu scenarzyści kręcili film tak, aby miał mylące, rosnące akcje i kulminacje. Przejście między trzema aktami w filmie można było zrobić lepiej. Wydawało się, że po prostu dodają niepotrzebne punkty fabuły i przeciągają napięcie filmu z jednego punktu do drugiego, aż staje się raczej wyczerpujące. Ktoś może się zapytać Dobra, rozumiemy. Czekaj, jest więcej? Przekonujące jest to, że scenarzyści mogli zawinąć film w wielu miejscach, zamiast rozciągać historię w różnych tego typu aktach.

Wojna jutra byłaby lepsza jako limitowana seria niż film. Dzięki dodatkowemu runtime w postaci serialu, scenarzyści mogli położyć większy nacisk na kwestie nagłej wojny – strachu i napięcia, w których codzienni cywile są zmuszeni wziąć broń prawie bez przeszkolenia (i zbroję) i zostać wysłani w nieznane, aby stawić czoła przerażającym kosmitom tylko po to, aby wrócić albo martwi, albo z powojenną traumą – teraz jest to dobra przesłanka, na której warto się skupić. Film ledwo przebrnął przez te problemy i wydawał się spieszyć z kontynuacją historii, dając nam wgląd w to, co mogło być, ale zignorowane, ponieważ to nie jest ten rodzaj filmu.

Jednym z przykładów może być sytuacja, w której Dan i pozostali skoczyli w przyszłość, ale niesłusznie teleportowali się na tysiąc stóp w powietrze, gdzie większość grupy po prostu rozbiła się na betonowej ziemi. Wydawało się, że to prawie nikogo nie przeraża. Zauważ, że prawie wszyscy z nich to zwykli cywile. Powinni być zwinięci w kłębek, płacząc i błagając o powrót do domu, ale zamiast tego pisarze są jak: Nie, nie mamy na to czasu. Iść dalej.

Przez cały film Pratt zdołał utrzymać film w całości, nie dzięki swoim aktorskim kotletom. Nie wykorzystując swojej charyzmy, na przykład kiedy był w GOTG i franczyzie jurajskiej, kotlety aktorskie Pratta są tutaj po prostu suche. Wydaje się, że jedyną rzeczą, w której jest dobry, jest tlące się. Oprócz J.K. Simmons, mamy też Yvonne Strahovski (jako pułkownik Muri Forester) i Betty Gilpin (jako Emmy Forester), które wykonały dobrą robotę, dźwigając ciężar dramatu filmu. Drobne postacie, takie jak Norah, Dorian, porucznik Hart i sierżant Diaz, można było napisać lepiej i poświęcić więcej czasu na ekran, a nie tylko po to, aby ułatwić Prattowi Dan i ostatecznie zlekceważyć film.

Wygląda na to, że twórcy bardzo się starali, aby ten film był niezapomniany, ale skończyło się filmem, który był tak nabrzmiały fabułą i postaciami, że nie wiedzieli, jak inaczej sobie z nimi poradzić, a zamiast tego po prostu ciągnęli je za sobą i zaznaczali pola. wypełnić film.

Wojna jutra oferuje wspaniałe efekty wizualne, z pewną napiętą, ekscytującą akcją, która następuje jako przyzwoity streaming science-fiction, który obiecuje więcej, ale ostatecznie upada. Jeśli masz 2,5 godziny do stracenia, spróbuj, ale nie oczekuj nieoczekiwanego.

PUNKTACJA: 6/10

O Nas

Aktualności Kinowe, Seria, Komiksy, Anime, Gry