Recenzja „Oddział samobójców”: Chory, dziwny, zabawny pomimo całej swojej malarii

Za pomocą Robert Milaković /23 sierpnia 202123 sierpnia 2021

The Suicide Squad, wyreżyserowany przez Jamesa Gunna, służy jako kontynuacja i remake słabo przyjętego, ale odnoszącego sukcesy finansowo Suicide Squad z 2016 roku, obiecuje tak szybkie tempo lekceważenia, że ​​często trudno jest stwierdzić, czy to w ogóle ma być obraz. Ze względu na nieustanną wulgaryzmy, niedorzeczną liczbę ciał i podłe porywające poczucie humoru, wizja Gunna wydaje się być gotowa pozostać w ciągłym stanie ciągnięcia dywanów. Można się dobrze bawić, ale nie ma dużego postępu. Od niechcenia zabija pozornie istotne postacie i lubi podnosić heroiczne pomysły superbohaterów z takim zapałem, że czasami może stać się monotonne. Jednak najsłodszy owoc nie zawsze jest najlepszy.





Trudno nie znienawidzić filmu, w którym Sylvester Stallone wciela się w gigantycznego gadającego rekina, który zachowuje się inteligentnie, udając, że czyta książkę. Książka przeczytana… taka mądra, ja, dudni przyjemnie, trzymając książkę do góry nogami.

Ale oddział samobójców zawsze miał na celu obalenie heroicznych ideałów superbohaterów. Jest to bezwzględny gang zabójców składający się z różnych superzłoczyńców, którzy obecnie spędzają czas w więzieniu. Mają pozwolenie na naprawdę wyjątkowe, tajne operacje kosztem bezlitosnej urzędnik państwowej Amandy Waller (Viola Davis) i nie walczą, ponieważ próbują uratować świat; walczą, ponieważ zostali przekupieni i szantażowani, a także mają w swoich szyjach materiały wybuchowe, które Waller aktywuje, jeśli nie wykonają rozkazów. Walczą, bo płacą im za morderstwo. Ponieważ w gruncie rzeczy są w końcu okropnymi facetami, od czasu do czasu zmieniają strony. Właśnie dlatego komiksy Suicide Squad są tak popularne. Często są cudownie nieprzewidywalne.





To także fantastyczne założenie filmowe, ponieważ najlepsze wersje tego gatunku żyją lub umierają na jakości swoich złoczyńców, a ta koncepcja dotyczy złoczyńców. W 2016 roku, kiedy kolorowa hokeyness Marvela zamieniła się w zarozumiałość, a twarda szczerość DC została turbodoładowana przez filmy takie jak Batman v. Superman, wydawało się, że jest to w dobrym momencie. Pierwszy film Suicide Squad, wyreżyserowany przez Davida Ayera, został szeroko skrytykowany przez krytyków. Zawierał sceny odświeżającej złośliwości, ale widać, że został posiekany na kawałki w postprodukcji. Według doniesień firma produkująca przyczepy została sprowadzona, aby go przetworzyć, co może wyjaśniać, dlaczego tak wiele filmu wydawało się niedokończone. Od tego czasu firma Ayer prawie porzuciła projekt. Z perspektywy czasu łatwo jest zobaczyć, jak jego typowa dla ulicy twardziela wrażliwość nie zapewniłaby klasy R, ale wciąż infantylnego maniaka, którego szukali DC i Warner Bros. Gunn, który na początku swojej kariery pracował w kopalniach soli i wyprodukował jeden z bardziej zabawnie zwariowanych i żywych hitów Marvela w pierwszym Guardians of the Galaxy, wyraźnie lepiej pasuje do tego materiału niż kiedykolwiek Ayer.

Pomimo zmian tonalnych, nowy Suicide Squad przywraca niektóre z Postacie z oddziału samobójców z poprzedniego filmu, w tym Waller Davisa, rzekomego lidera zespołu, pułkownika Rick Flag (Joel Kinnaman), australijskiego psychopatę kapitana Boomeranga (Jai Courtney) i, co najważniejsze, Harley Quinn (Margot Robbie), która od tego czasu zagrała w otrzymał ptaki drapieżne. Tym razem dołączają do nich Bloodsport (Idris Elba) i Peacemaker (John Cena), obaj biegli strzelcy i zabójcy, a także Polka-Dot Man (David Dastmalchian) i Ratcatcher 2 (Daniela Melchior), dwaj z nich. dziwaczni nadludzie. Rzuca śmiercionośne kropki, podczas gdy ona dowodzi hordami szczurów. T.D.K. (Nathan Fillion), Blackguard (Pete Davidson) i Savant (Michael Rooker) należą do pomniejszych antagonistów. Nasi bohaterowie muszą przeniknąć do fikcyjnego wyspiarskiego narodu Corto Maltese, który niedawno dokonał gwałtownego zamachu stanu, i wejść do starej fortecy, aby zniszczyć tajny eksperyment obcych znany jako Project Starfish.



Oczywiście fabuła nie jest tutaj celem i możesz poczuć, jak film słabnie, gdy ma do czynienia z jakąkolwiek fabułą. Gunn, który jest również autorem scenariusza, wydaje się nie dbać o ugruntowanie tych postaci w czymkolwiek zbliżonym do rzeczywistości. Może dlatego, że zmaga się ze szczerością w każdej chwili, gdy o to poprosi: Bloodsport i jego dorastająca córka odbywają wczesną rozmowę więzienną, która wydaje się mieć na celu prawdziwą zapłatę dla postaci, ale nie można nie zauważyć, że Gunn, scenarzysta, wkładając ręce powietrze, kiedy rodzic i dziecko zaczynają krzyczeć. Tymczasem ostatni akt filmu, liczne odkrycia i zdrady są tak przewidywalne, że zapomnisz o nich, nawet gdy się wydarzą.

Kiedy Gunn, reżyser, daje z siebie wszystko, opowiadając sprośne dowcipy i przesadną strzelaninę, oddział samobójców sprawdza się najlepiej. Na pewno jest eleganckim filmowcem. Ma smykałkę do wizualnych puent, które sprawiają, że jego bardziej groteskowe ekscesy są akceptowalne. Kręci akcję z precyzją i ma talent do wizualnych gagów, dzięki którym jego najbardziej ohydne czyny są znośne. Dam ci przykład. Na początku filmu postać, która brutalnie zabija ptaka, ma odstrzeloną głowę, a Gunn stara się ciąć ten sam rodzaj ptaka, który ląduje na zakrwawionej szyi mężczyzny i zrywa kawałek poszatkowanego ciała. I to był ktoś, kogo lubiliśmy. Kolejna masakra zawiera niepotrzebny humor w tle, ponieważ Bloodsport i Peacemaker dyskretnie dążą do jak największej liczby zabójstw (kolesie eksplodują, zostają posiekani na kawałki, porażeni prądem itp.). Talent Gunna do obrzydliwego humoru jest mistrzowsko połączony z bardzo pewnym poczuciem stylu, jak Steven Spielberg dostarcza żart o kutasie.



Jednak odrobina tego zajdzie daleko i jest prawdopodobne, że The Suicide Squad jest zarówno zbyt wspaniały, jak i niewystarczająco dobry. W filmie jest wiele pamiętnych sekwencji i linii, ale żadna z nich nie wydaje się do niczego składać. Zaczynasz być zmęczony brakiem rozmachu narracji i fascynujących łuków postaci. Nawet żarty po jakimś czasie się starzeją. Człowiek w kropki, który Dastmalchian gra z ciasną, łagodną niesamowitością, ma najlepszą kwestię w filmie: Nie lubię zabijać ludzi, ale łatwiej jest, jeśli wierzę, że są moją mamą, mówi na początku , i jest to przerażająca, komiczna ulga, fachowo rzucona. Z drugiej strony Gunn nie poprzestaje na tym. Następnie bohater opisuje, dlaczego gardzi matką. To niesamowicie zabawne, kiedy dzieje się to po raz pierwszy. Czuje się jak żart wbity w ziemię za trzecim razem. Film zawiera dużo humoru i stylu, ale niewiele więcej. Dla niektórych może to wystarczyć.

PUNKTACJA: 5/10

O Nas

Aktualności Kinowe, Seria, Komiksy, Anime, Gry