Recenzja „Monster Hunter Legends of the Guild”: krótki, niedoskonały film Monster Hunter

Za pomocą Robert Milaković /25 sierpnia 202125 sierpnia 2021

Monster Hunter: Legends of the Guild osiąga coś, co potrafi niewiele adaptacji gier wideo: przechwytuje esencję materiału źródłowego. Film Netflix wykonuje fantastyczną robotę, ale brakuje mu innych aspektów, takich jak tempo i rozwój postaci, co uniemożliwia mu stanie się jedną z najlepszych adaptacji gier.





One Hunter, Aiden, bierze list od weterana żeglarza Quinta w „Szczękach” Stevena Spielberga w opowiadaniu, które kończy krótki film animowany Netflix Monster Hunter: Legends of the Guild. Łowcy dyskutują, jak pokonać starożytnego smoka Zorah Magdarosa na statku płynącym do nowego królestwa. Aiden nie jest zepsutym starym rybakiem, który przejeżdża paznokciami po tablicy, żeby ich uciszyć, ale jest dwudziestokilkuletnim rudowłosym, który woskuje lirycznie wokół oczu lalki. Atmosfera jest jednak taka sama. Starsze smoki stanowią poważne zagrożenie, a Aiden ma historię ze swojej przeszłości, którą może podzielić się ze swoimi nowymi sojusznikami Łowców, aby zilustrować, dlaczego powinni być zaniepokojeni.

Legends of the Guild to prolog do Monster Hunter 4, który łączy się również z Monster Hunter World. Przedstawia Aidena (Dante Basco), młodego człowieka, który nazywa siebie myśliwym, ale nie może się równać z prawdziwymi potworami poza jego ograniczoną wioską. Wie o Velocipreys i Deviljhosie i zawsze jest gotowy na banalną potworną grę słów, tak jak w grach, ale wciąż nie jest Ace Cadet ani Dorky A-Lister, którego znamy i kochamy. Kiedy odkrywa, że ​​jego osada znajduje się na ścieżce migracji Starszego Smoka, musi zebrać zespół doświadczonych Łowców Asów, aby pomóc mu w pokonaniu potwora, zanim jego dom zostanie zniszczony.



Legends of the Guild to w zasadzie Siedmiu Samurajów z Olbrzymim Smokiem, co brzmi jak świetna zabawa, ale nie zawsze działa. Mówiąc najprościej, w tym filmie brakuje czasu ani pisania, by rozwinąć fabułę poza archetypem nieznajomych, którzy łączą się, by ocalić społeczność przed potężnym złem. To niewiele dłużej niż prestiżowy odcinek telewizyjny trwający 58 minut, co oznacza, że ​​nie ma dużo czasu na rozwijanie swoich postaci poza stereotypami, takimi jak stoicki przywódca, mądry i ten z okropną przeszłością.

Podobnie, fabuły przeskakują tak szybko, że zanim napisy się pojawią, możesz doznać urazu kręgosłupa. Jasne, niektórym fanom może nie przeszkadzać brak charakteryzacji, ponieważ film wydaje się to usprawiedliwiać, przedstawiając Juliusa i Nadię, dwóch znanych łowców z gier. Z drugiej strony, Legends of the Guild nie sprawdza się, jeśli nie jesteś dobrze zaznajomiony z postaciami niezależnymi z 8-letniej gry lub po prostu wymagasz od postaci więcej niż znanego imienia.



To powiedziawszy, wykonuje fantastyczną robotę, odtwarzając doświadczenie gry w Monster Hunter, jednocześnie dodając do wszechświata w pomniejszy, ale znaczący sposób. Widzimy więcej codziennych ambicji łowców, takich jak badanie Nerscylli lub oszacowanie rozpiętości skrzydeł Lunastry, oprócz osiągnięcia chwały i potężniejszej broni. W sposób, który gry tylko sugerują, zwraca również uwagę na sam akt polowania. Na przykład kłusownictwo odgrywa w filmie kluczową rolę, ponieważ Julius ujawnia, że ​​zanim powstała gildia, myśliwi masowo zabijali potwory, co wytrącało świat z równowagi i dewastowało środowisko. Jeśli powstanie więcej filmów Legends of the Guild, może to być intrygujący dodatek do wiedzy o grze.

Basco jako Aiden, który otrzymuje ten sam gorący apel, który uczynił Zuko ulubienicą fanów postać w Avatar: The Last Airbender , pomaga również nadrobić płytkie charakteryzacje. Niezależnie od tego, niektóre dziwne ruchy otaczające mimikę twarzy wydają się nie pasować do mowy. Na szczęście reszta animacji jest imponująca. Steven F. Yamamoto i jego ekipa z Pure Imagination Studios ożywiają tytułowe potwory. Ruchy potworów przypominają momentami te z gier, a sposób, w jaki zachowują się i walka jest wierny materiałowi źródłowemu. Liczne sceny akcji są pięknie przedstawione, a kilka chwil zasługuje na okrzyk na Twitterze.



Yamamoto pracował nad efektami wizualnymi do filmów, takich jak Liga Sprawiedliwości, Deadpool 2 i Transformers, zwykle jako nadzorca przedwizualizacji. Jednak Legends of the Guild to jego reżyserski debiut, więc nieuchronnie będą narastały bóle. Kontynuacja z większym budżetem, mniej kłopotliwym czasem trwania w średnim czasie (lepiej byłaby dłuższa lub krótsza) i bardziej doświadczony reżyser, niezależnie od tego, czy Yamamoto po raz drugi za kamerą, czy zupełnie inny filmowiec, może rozwiązać wady filmu.

Pomimo braku fabuły i postaci w Monster Hunter: Legends of the Guild, z pewnością zabawne jest obserwowanie, jak ożywa przedłużona scena przerywnikowa z gry. Animowane bitwy zapierają dech w piersiach, a nawet zagorzałych fanów gier czeka kilka niespodzianek, ponieważ film przedstawia fragmenty wszechświata, których nigdy wcześniej nie widziano. Jeśli to dowodzi, to fakt, że w uniwersum Monster Hunter jest miejsce na więcej filmów fabularnych. Miejmy nadzieję, że następny będzie miał trochę więcej miejsca do oddychania.

Monster Hunter: Legends of the Guild może skutkować podzieleniem doświadczenia filmowego: ludzie, którzy nie są zaznajomieni z Monster Hunter, nie wyniosą wiele z tej historii, ale Łowcy rozpoznają siebie w wyczynach Aidena. Monster Hunter: Legends of the Guild ma wątłe postacie i powolny rytm, który bez uzasadnienia podnosi emocjonalną stawkę. Mimo to zapewnia oszałamiające efekty wizualne i wierne odwzorowanie tego, jak to jest grać w jedną z gier.

PUNKTACJA: 5/10

O Nas

Aktualności Kinowe, Seria, Komiksy, Anime, Gry