Recenzja „Hard Luck Love Song”: nieudane sny, narkotyki i wieczna miłość

Za pomocą Hrvoje Milaković /14 października 202114 października 2021

Wiele filmów opiera się na powieści, sztuce, wierszu, komiksie, ale rzadko zdarza się, by tytuł miał wpływ na piosenkę. „Hard Luck Love Song” to numer czerpiący inspirację z przeboju z 2006 roku „Just Like Old Times” piosenkarza country Todda Snidera. Podobnie jak utwory z tego gatunku, funkcja jest prosta, bezpośrednia i szczera.





Tytuł wyreżyserował wychowany w Austin scenarzysta i reżyser, Justin Corsbie, który musiał dodać więcej materiału, aby rozwinąć treść opowieści, biorąc pod uwagę, że utwór trwa tylko cztery minuty. W „Hard Luck Love Song” występują Michael Dorman, Sophia Bush, raper RZA, Dermot Mulroney, Eric Roberts i Brian Sacca, i opowiada historię wędrownego trubadura obciążonego uzależnieniami, hazardem i romantycznymi nieszczęściami.

„Hard Luck Love Song” jest bardzo wciągająca od sceny otwierającej do napisów końcowych, głównie dzięki występowi Michaela Dormana. Ten urodzony w Nowej Zelandii przystojniak, najbardziej znany z „For All Mankind”, przyjmuje imponujący amerykański akcent i doskonale uosabia charyzmatycznego, przystojnego, grającego na gitarze bad boya Jessego w filmie.



Na początku filmu Jesse staje się buntowniczym, szczerym facetem podczas kłopotliwej sesji zamawiania, w której prosi kelnerkę o przytrzymanie sałatki z kurczakiem, co jest nawiązaniem do klasycznego filmu „Pięć łatwych kawałków”, co sprawia, że ​​kelner jest zdezorientowany. Wszędzie, gdzie się udaje, stosuje mnóstwo gier umysłowych, aby oczyścić łatwowierne ofiary z ich gotówki. Pomimo doskonałej wstydliwości i zewnętrznego zachowania Jesse, w głębi duszy jest załamanym człowiekiem.

To nieudany artysta, który gra w ping ponga między mieszkaniem w tanich motelach a topieniem smutków w alkoholu. Niektóre z piosenek, które śpiewa na ekranie, których, nawiasem mówiąc, było o wiele za dużo i jakoś nieustannie zakłócały tok narracji, są wyraźnym portretem złamanego serca człowieka, który pozornie zgubił drogę.



Film przez kilka pierwszych minut pokazuje różne sposoby, w jakie Jesse wyłudza pieniądze od różnych ludzi, znajomych i nieznajomych. Od samego początku publiczność jest niemal pewna, że ​​jego czyny jakoś i kiedyś powrócą, by go prześladować prędzej czy później.

Chociaż wydaje się, że jest pijakiem i złodziejaszkiem, Jesse jest przedstawiany jako człowiek o złotym sercu. Po przybyciu do nowego miasta z gipsem na ręce znajduje banknot 100-dolarowy. Po rozkoszowaniu się papierosami i dobrym alkoholem, daje rozsądną ilość osobie bezdomnej. Przy okazji daje mu nawet uścisk.



Problemy z sercem Jessie wynikają z uprzejmości tego, który uciekł. Kobieta o imieniu Carla, rola Sophii Bush, która teraz pracuje jako dziewczyna do towarzystwa. Dawne gołąbki nie kończyły sprawy na świetnym tonie; mimo to Jesse postanawia zadzwonić do niej z nadzieją ożywienia ich wygasłej iskry. Carla słucha wezwania Jessego i wkrótce znów wplątuje się w jego sieć manipulacji, kłamstw i narkotyków, co jest dowodem na to, że intrygi Jessie wykraczają daleko poza pieniądze.

Tym razem jednak Carla zdaje sobie z tego sprawę wystarczająco wcześnie i gdy oboje wdają się w zażartą kłótnię, dowiaduje się, że oboje podejmowali w przeszłości decyzje i wybory, z których nie są dumni. Jednak Carla znalazła sposób, by z tym żyć, podczas gdy Jesse doprowadził do niekończącej się samozniszczenia. Gorąca wymiana zdań między parą jest porywająca i surowa, kierując film w kierunku, który obiecuje zakończyć się na wysokim tonie.

W pewnym momencie „Hard Luck Love Song” niezgrabnie wbiega do innego gatunku, odpychając na bok doskonałą pracę postaci, utrzymującą fabułę na powierzchni. Film prowadzi do gwałtownej konfrontacji i pokazuje absurdalną i pretensjonalną przemoc, która w ogóle nie ma sensu. Corsbie i jego współautor Craig Ugoretz nie potrafią powiązać tej historii z realistycznym akcentem rutyny trubadurów, werbalnych sparingów i eksploracji uzależnień. Ostatnia połowa filmu jest niewątpliwie skończona i nie ma większego sensu.

Kiedy cecha staje się czymś stałym, rozwija się w nawyk, w którym nie można się powstrzymać. Po prostu robi się to, co umie najlepiej, bez pozowania do myślenia i oceny konsekwencji. Jak można się spodziewać, Jesse popycha niewłaściwego faceta, bandytę imieniem Rollo, którego ucieleśnia gwiazda komedii romantycznej Dermot Mulroney, który daje jasno do zrozumienia, że ​​nie lubi być oszukiwany, a jeśli Jesse spróbuje z nim zagrać, skończy martwy i pochowany tam, gdzie nikt go nigdy nie znajdzie.

Z drugiej strony Carla ma alfonsa granego przez rapera, aktora slashowego RZA, który pojawia się, by odebrać swoją własność. Wszystkie te uwikłania z niebezpiecznymi jednostkami w połączeniu z bólem ich przeszłości czającym się w cieniu grożą zrujnowaniem drugiego strzału w miłość byłych.

Ta funkcja wydaje się autentycznie zanurzona we wspólnej tradycji Juke, aw niektórych przypadkach emanuje wibracjami rozszerzonego teledysku, a nie pełnoprawnego filmu. Corsbie pozwala, by partytura stanowiła większość emocjonalnej opowieści. Jednocześnie kinematografia przybliża destrukcyjną drogę bohatera, który wydmuchuje kręgi dymu z ciągłego zaciągania się, ciągle topiąc butelki na butelkach whisky.

Atrakcyjność świetnej piosenki tkwi w drobnych szczegółach i ogólnym odczuciu, jakie tworzy melodia. Aby więc pozostać wiernym temu aspektowi, Corsbie podchodzi do nut z perspektywy pierwszego gracza. Każda klatka jest dostarczana w smutnych, nasyconych błękitach, zimnych neonowych zieleniach i wykorzystuje latarnie uliczne i witrażowe lampy swag, aby wzmocnić kinowy cień głębi. Pomimo tego, że film nie ma niczego specjalnie nowego ani zaskakującego, film jest obdarzony wielką miłością i uwagą, co wzmacnia autentyczność tytułu.

Jako główny bohater, Dorman daje godny nagrody występ, który publiczność nie może nie lubić pomimo jego złych nawyków. Z drugiej strony Carla nie jest tak rozwinięta, mimo że nazywa się ją kimś wyjątkowym, kluczowym aspektem, który nigdy nie jest badany poza jej stałym wsparciem dla jej zmarnowanego przyjaciela Jessego. Mimo to obaj prowadzący mają świetną chemię, a publiczność nie może powstrzymać się od kibicowania w poszukiwaniu szczęścia.

„Hard Luck Love Song” może być najeżony frazesami, a zmiany w muzyce są nieco przewidywalne, ale to właśnie kochają fani country, więc oczywiście działa dla nich. Niezależnie od tego, czy jesteś fanem gatunku muzycznego, czy nie, ten film warto obejrzeć tylko po to, aby docenić wysiłek reżysera i oczywiście cieszyć się świetnymi melodiami.

PUNKTACJA: 7/10

O Nas

Aktualności Kinowe, Seria, Komiksy, Anime, Gry